Otarta lękiem i strachem,
pędzi przed siebie w nieznane…
Twarz ma bladą i zimną,
oczy, jak śmierć przerażone…
Choć mróz, ciemności i wilgoć,
bosa, w biel sukni biegnie…
Dalej, dalej i dalej…
Jak z petard kłąb dymu za nią!
Odwrócą się na nią przechodnie:
– gdzie wnet i kiedy polegnie…?
© Autor: Karol Juchniewicz